Na początku tygodnia poznaliśmy szczegółowy timetable szóstej edycji Up To Date Festival. Dziś prezentujemy rozmowę, jaką przeprowadziliśmy z przedstawicielem festiwalowej ekipy, z której to dowiecie się m.in. jak współpracuje się przy tworzeniu wydarzenia ze społecznością lokalną, w jaki sposób budowany jest line-up oraz skąd się biorą oryginalne pomysły na promocję UTD.
Na nasze pytania odpowiedział Jędrzej Dondziło, organizator i dyrektor programowy Up To Date Festival.
Soulbowl: Kiedy zaczynaliście w 2010, line-up był przesiąknięty artystami z różnych hiphopowych biegunów. W miarę upływu czasu – wraz z kolejnymi edycjami, wyraźnie obrano kierunek na elektronikę i to tę bardziej wymagającą. Skąd ta zmiana kursu?
Jędrzej Dondziło: Nie uważamy, żebyśmy zmienili kurs. W naszym programie wciąż obecny i bardzo silny jest rap. Różnica jest taka, że idziemy głębiej. Stawiamy na artystów nieoczywistych, na niecodzienne projekty, starając się prezentować coś, co jest nie do usłyszenia na innych festiwalach. To jeszcze nie ten etap rozwoju festiwalu, by móc zrealizować wszystkie plany jakie mamy zapisane w zeszyciku, ale np. wizyta The Doppelgangaz czy wspólny projekt Sokoła, Marysi Starosty i Semantik Punk to już wyraźne sygnały nadciągających zmian. W tym roku mamy w line-upie GZA – absolutną legendę, artystę o niepodważalnej klasie (niestety odwołał swój tour po Europie, w tym występ na UTD – przyp. redakcja). Na przeciwległym biegunie zaś – Syny z analogowymi podkładami podszytymi elektroniką i brutalnie bezpośrednimi tekstami. W dodatku czeka nas z ich strony show bardzo odmienny od tego, co się ‘rapowo’ zazwyczaj dzieje na scenie. Połączenie sceny Beats. z artystami dotychczas występującymi na scenie Hip-Hop Tent to wynik dążenia do tworzenia wydarzenia kompletnego, z programem pisanym jak historią, a nie godzinami koncertów do zaliczenia i biegania między scenami na polu. Publiczność coraz chętniej migruje na festiwalu od sceny do sceny, między gatunkami, między odmiennymi światami. Muzyka ma łączyć, nie dzielić.
W ramach elektroniki jesteśmy w stanie jeszcze bardziej eksplorować zjawiska na scenie. Publiczność zaangażowana w gatunki muzyczne związane ze sceną Technosoul i Beats. zawsze była bardziej poszukująca niż nastawiająca się na znane sobie nazwiska. Takie podejście procentuje oddaną i żywiołową publiką, niespotykaną nigdzie indziej w Polsce.
Jak – tak zakulisowo – wygląda podsumowanie festiwalu. Kiedy jest już po, siadacie ekipą i dzielicie się swoimi spostrzeżeniami? myślicie czy impreza się zwróciła i co można poprawić przy kolejnej edycji?
Finał festiwalu to zawsze wielkie emocje. Musi minąć kilka dni zanim wszyscy będziemy w stanie oceniać fakty rzeczowo. Myślę, że nikt z zespołu nie wyobrażał sobie inaczej zakończenia festiwalu niż after z wolontariuszami, a następnie długie dyskusje w naszym biurze. Podliczanie i rozliczanie festiwalu to bardzo długi proces, bo w grę wchodzi również sprawozdanie z wydatkowania dotacji, dlatego nie skupiamy się od razu na finansach. W praktyce wygląda to tak, że dokładne rozliczenie gotowe jest w momencie gdy już dawno jesteśmy na etapie organizacji następnej edycji. Dzieje się tak dlatego, że osoby rozliczające granty zajmują się równolegle też innymi elementami festiwalu. Najważniejsze jest jednak by na świeżo wyciągać i zapamiętywać wnioski, aby kolejna edycja Up To Date Festival była lepsza.
W tym roku pojawi się scena Centralny Salon Ambientu, której gospodarzem jest Opera i Filharmonia Podlaska w Białymstoku. Zauważyliście, że coraz częściej muzyka mainstreamowa (hip hop, elektronika) trafia pod strzechy oper, teatrów czy filharmonii? Można mówić powoli o trendzie, a może jest to po prostu wykorzystanie możliwości jakie daje muzyka?
Rozwój muzyki, technik produkcji i wrodzona ciekawość twórców dąży do tego, by próbować nowych rzeczy. Myślę, że jest wiele projektów będących mariażem tzw. muzyki rozrywkowej i muzyki klasycznej, które są napędzane pobudkami komercyjnymi. Ale są też projekty, które biorą się z wewnętrznej potrzeby pójścia gdzieś dalej, głębiej. Być może niedługo będziemy mieli już dość przepisywania utworów np. elektronicznych na orkiestrę symfoniczną, a być może uformuje się z tego trendu nowy gatunek. My cieszymy się, że możemy współpracować z Operą i Filharmonią Podlaską, bo daje to nam dużo możliwości. Również dzięki takiej współpracy przestajemy być postrzegani jednowymiarowo w kręgach nieco mniej otwartych na nową muzykę.
W tym roku zrezygnowaliście ze sponsora tytularnego. Czy taki ruch wiąże się jeszcze z innymi konsekwencjami, niż te finansowe? Jak ważne jest wsparcie miasta przy wydarzeniu takiego typu?
Sponsor tytularny to szanse, ale mogą to być też obostrzenia. My jesteśmy zadowoleni z trzech lat spędzonych z Original Source. Ten czas dobiegł końca, ale mamy nadzieję, że pojawi się za jakiś czas inny sponsor. W tym roku skupiliśmy się na postawieniu kolejnego kroku w rozwoju artystycznym festiwalu, co widać po krokach poczynionych w ramach programu. Faktem jest, że budżet nam się znacznie skurczył, ale nie wpłynęło to na naszą kreatywność. Liczyliśmy na wsparcie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale niestety takowe się nie znalazło na jedyne tego typu wydarzenie na wschód od Wisły. Czekamy na moment, aż zostaną zauważone uwarunkowania w jakich nasz festiwal się porusza. Mamy ciężej niż nasi koledzy z zachodu Polski i w dodatku nie możemy liczyć na takie wsparcie jak inne festiwale dostają od swoich samorządów i od Ministerstwa. Nasze miasto i województwo przeznacza na UTD około 300 tysięcy złotych rocznie (jest to przynajmniej 3 razy mniej niż w przypadku innych festiwali tego typu) Uważam, że bardzo godnie walczymy jak na festiwal, który ma kilkukrotnie mniejszy budżet niż festiwale, z którymi jest bezpośrednio porównywany, ale taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Tak się po prostu nie da.
Jak z kolei wygląda współpraca z lokalną społecznością, Podlasie kocha techno?
Najlepszym wyrazem poparcia lokalnej społeczności jest nasza frekwencja oraz mistrzowski wolontariat. Pośród kilku dotychczasowych prób stworzenia wizerunkowego wydarzenia kulturalnego w Białymstoku jedynie Up To Date Festival sprostał oczekiwaniom opinii publicznej, konsumentów kultury oraz mediów. Dzieje się tak, dlatego, że autentycznie kochamy to co robimy, starając się zarażać kolejnych ludzi. Białostoczanie uwierzyli, że możemy mieć swoje wydarzenie na światowym poziomie. Pozostajemy w stałej współpracy z urzędami, miejskimi i wojewódzkimi instytucjami czy środowiskiem akademickim, budując pozytywną współpracę międzysektorową przez realizację wspólnych projektów (choćby instalacje artystyczne, murale w przestrzeni miejskiej Białegostoku tworzone razem z wolontariuszami), udział w debatach obywatelskich i kulturalnych czy budowę silnej bazy wolontariatu. Up To Date Festival aktywnie kształci kadry kultury, mając w swojej bazie już ponad 250 wolontariuszy. Przy każdej edycji aktywnie pracuje ponad 120 z nich, a część z najbardziej zaangażowanych osób stanowi dziś trzon zespołu organizacyjnego. Akcja pozdro techno to już fenomen nie tylko lokalny, a widoczny również mocno za granicą. Pasja zaraża i jest to widoczne na przykładzie naszego festiwalu.
Jakie narzędzia promocji w obecnym – stale potrzebującym nowych bodźców – świecie, są najefektywniejsze? Gdzie i za pomocą jakich środków najłatwiej znaleźć nowych odbiorców?
Staramy trzymać rękę na pulsie, ale to nie śledzenie trendów przynosi nam efekty w kampaniach promocyjnych. Robimy rzeczy, których nikt inny się odważy zrobić. Mamy dystans do siebie, do swojego miasta, nie staramy się zamykać na zróżnicowaną publikę. Nasza promocja jest momentami szalona, ale nie pozbawiona sensu i metody. Promujemy przede wszystkim kulturę, nie festiwal. Owszem, czasami jest to kontrowersyjne i pozornie niezwiązane z materią festiwalu, ale właśnie – tylko pozornie. „Kto dobry gracz ten wie.”
Bez wielkich budżetów jesteśmy w stanie pomysłem zwrócić na siebie uwagę. Musimy to robić ze zdwojoną siłą, gdyż tworzymy festiwal w nieoczywistym miejscu – Białymstoku i nie stawiamy na samogrające nazwiska w line-upie. Nasz mózg promocji Czarek Chwicewski to wie i co roku wypuszcza co raz to bardziej abstrakcyjne pomysły. To działa.
Czy to czego słuchacie prywatnie, przekłada się w dużej mierze na line-up festiwalu?
W ogromnej większości. Nad programem festiwalu pracujemy w kilka osób, ponieważ jeśli ktoś uważa, że zna się na szerokim spektrum muzyki to z pewnością nie jest to prawda. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy jedna osoba mogłaby solo odpowiadać za kompozycję programu na tak eklektycznym festiwalu jak nasz. Każdy z bookerów dobrze zna swoje podwórko muzyczne, co pozwala nam sprawnie działać w ramach naszej filozofii bookingu. Line-up Technosoul i Centralnego Salonu Ambientu to 100% artyści, których muzykę uwielbiam słuchać. Nie widziałbym sensu w innym doborze artystów, np. w racjonalnym wybieraniu nazwisk, które przyciągają ludzi, by zagwarantować sobie frekwencję.
Sądząc po cenach karnetów, robicie tak na prawdę festiwal dla każdego. Jednak jeśli mielibyście sprecyzować odbiorcę na Up To Date, to kogo szczególnie zaprosilibyście na to wydarzenie?
Jak wspomniałem wcześniej, nie zamykamy się na zróżnicowaną publikę, nie mówimy dla kogo jest ten festiwal. Między innymi przez cenę karnetów i odpowiednio zaprojektowaną promocję chcemy dać szansę każdemu na kontakt z ta kulturą. Nie da się jednak ukryć, że trzeba mieć w sobie otwartość na nowe doznania i nie ograniczać się do poszukiwania jedynie rozpoznawalnych nazwisk na plakacie. Jesteśmy dumni, że udało nam się zbudować festiwal, który pomimo wielu nieznanych nazwisk w programie przyciąga publiczność tak wierną i entuzjastyczną.
Dzięki wielkie za wywiad i życzymy udanego festiwalu!
Szósta edycja Up To Date Festival: 04-05 września | Białystok, ul. Węglowa 8 | KUP BILET | strona WWW